Harry przemierzał szpitalne korytarze z masą jedzenie na
rękach. Mężczyzna spojrzał przez okno na jednej z sali, a widok nieba zadowolił
go. Czarne chmury nie zwiastowały dobrej pogody, jednak teraz przebijało się
przez nie słońce.
- Wreszcie się przejaśnia. – powiedział do sobie Styles.
„ Wody jeziora Pontchartrain zniszczyły wały
przeciwpowodziowe. Widzimy najnowsze zdjęcia z miejsca kataklizmu. Nic nie stoi
na przeszkodzie powodzi.
2:20 pm
Harry siedział zgarbiony na małej kanapie i słodko
pochrapywał. 26 – latek zerwał się, gdy usłyszał głośny szum.
- Halo? – zawołał mężczyzna i wstał z siedzenia. – Jest ktoś
tutaj? – szatyn rozejrzał się po korytarzu, jednak nikogo nie zastał.
Zielonooki przebiegł obok małego telewizora na którym wyświetlał się widok z
kamer. Styles wrócił się i spojrzał na sprzęt. W poczekalni, na pierwszy
piętrze była masa wody, która z każdą sekundą unosiła się. Harry zbiegł po
schodach na dół, ale nie dotarł do końca. Musiał się zatrzymać w połowie,
ponieważ woda naprawdę tam była. Światło zgasło, a młody ojciec biegiem ruszył
do córki, krzycząc krótkie „nie!”. Mężczyzna spojrzał z niepokojem na monitor
od respiratora, a jego serce stanęło na kilka sekund. Na wyświetlaczu widniał
napis „Czas do wyczerpania baterii”, a pod spodem widniał czas, który wynosił 3
minuty.
- Nie rób mi tego. – szepnął mężczyzna i otworzył płytkę,
gdzie znajdowało się zasilanie. – Hej bateria jest na wyczerpaniu! – brunet z
powrotem na korytarz, szukając kogokolwiek.
- Jest tu ktoś? – Harry wyciągnął telefon i zaczął nim
świecić, próbując coś zobaczyć w ciemnym holu. – Siostro! – Styles złapał za
klamkę i otworzył drzwi od schowka.
- Szukam baterii – szepnął szatyn i zaczął przeglądać półki.
W jego oczy rzucił się agregat prądotwórczy, który przeniósł do pokoju córki. Następnie
podłączył maszynę do respiratora i zakręcił wajchą. Czas znów wyrównał się do 3
minut. Mężczyzna znowu zakręcił, a czas ponownie dobił do 180 sekund.
- Dawaj stary rzęchu. – mruknął, ale to i tak nic nie
pomogło. Bateria nadal była na wyczerpaniu. – Nie ładuje się.
- Czy może ktoś tu przyjść? – krzyknął Harry, stojąc
drzwiach. – Na pomoc! Jest tu ktoś? – korytarz pozostał pusty. Wiara Harry’ego
malała z każdą sekundą.
Cały parter zalany.
- Jestem w Sali 204! Sala 204. Proszę! – mężczyzna wrócił do
sali i spojrzał na monitor.
- Harry?
- Shelly. – do środka weszła kobieta ubrana w żółtą kurtkę z
dzieckiem na rękach.
- Przerwało wały. Ulice zalane. Możesz jeszcze wyjść na
tyły.
- Musimy zabrać ją z tym wszystkim. Bateria jest stara.
Ładuje się tylko chwilę. Najwyżej 3 minuty
– nawijał szatyn.
- Gdzie chcesz ją
przenosić. – zapytała Shelly.
- Przewieźć ją autobusem.
- Nie ma już autobusów.
- Możemy wejść kilka pięter wyżej, na dach, i zaczekać na
helikopter. – zasugerował Harry. Shelly pokręciła głową i ponownie spojrzała na
26-latka.
- Windy nie działają, a sami nie wniesiemy tego po schodach.
Zaczekajmy aż włączą prąd, wtedy sprowadzimy helikopter.
- Zostaliśmy sami?
- Tylko, dopóki nie włączą zasilania.
- Gdzie doktor Edmonds?
- Odjechał godzinę temu. – Styles spojrzał na nią
zszokowany. – Eskortował pacjentów z OIOM-u. Miał wrócić autobusem, ale wdarła
się woda i… - szatyn zakręcił agregatem i odpowiedział kobiecie.
- Nie ruszam się stąd. – położna kiwnęła głową i już chciała
wyjść, gdy dobiegł ją głos zielonookiego. -
Shelly! Nigdzie nie idę. Co jeszcze można zrobić? Chodź tu. Co jeszcze
mogę zrobić?
- Sprowadzę pomoc.
- Trzymaj się. Dobra, idź. Masz rację, idź. Pośpiesz się. –
kobieta pobiegła, a Harry znowu naładował baterię.
„ Biuro zarządzania kryzysowego prosi o pomoc posiadaczy
łodzi. W wielu przypadkach nie da się dotrzeć do potrzebujących, ponieważ drogi
są zalane.”
Dwie godziny po
odcięciu prądu
4:15 pm
Harry przyniósł sobie więcej jedzenia. Mężczyzna odpakował
batonika, ugryzł kawałek i spojrzał na córkę.
- Chciałabyś trochę? – zapytał brunet, małej Darcy. – To
niezdrowe dla dzieci. Tam masz papu. Wszystko, czego ci trzeba. Dobre? –
26-latek zakręcił wajchą i z uśmiechem na ustach znowu spojrzał na małą
istotkę, która była całkowicie bezbronna. Tym razem czas nie wynosił już 3
minut, tylko zaledwie 2:47. Harry powtórzył czynność, ale znów wyskoczyła ta
sama liczba. 2:47. Zrezygnowany mężczyzna spojrzał na córkę.
- Nie wariuję, tylko mam chęć mówić. – szepnął chłopak i
zaczął swój monolog.
~.~.~.~.~.~.~.~.~
OŁ MAJ GAD. HARRY MA DZIŚ 20 LAT :O NIE WIERZĘ. DLA MNIE
WCIĄŻ BĘDZIE TYM SAMYM 16-LATKIEM Z XF :’) NO TO ŻYCZĘ MOJEMU SKARBOWI, ŻEBYŚMY
RESZCIE SIĘ SPOTKALI I ŻEBY BYŁ SZCZĘŚLIWY <3
I WGL TELEDYSK DO MM JEST TAKI ABSHNFJMJE *O*
P.S Tak, rozdział jest specjalnie dziś dodany :3
Przepraszam, że tak długo zwlekałam, ale musiałam go dodać w ten specjalny
dzień <3
Twój blog został nieminiowany do Libster Award ! ;3 Szczegóły tutaj -- http://sometimesyoubelieveindreams.blogspot.com/2014/02/libster-award.html
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńPER-FECT :)
OdpowiedzUsuńDoprawdy, nie mogę się doczekac kolejnego :D
Informuj mnie, jeśli to nie problem :)
Całusy
P.xx
P.S. U mnie nowy rozdział :) Zapraszam xx
http://someday-ff.blogspot.com/
Jeśli masz twittera to zostaw swój username w zakładce "Informowani", a napewno cię poinformuję x
UsuńPARAPPAPAPAPPA <3
OdpowiedzUsuń