wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 2



/Tekst pisany kursywą jest fragmentem wspomnień. Zapraszam do czytania x/


Harry wraz z lekarzem przystanął na korytarzu.
- Co z nią? – zapytał niespokojnie szatyn spoglądając na mężczyznę w kitlu.
- Wiedział pan, że to dziewczynka? – Doktor kompletnie go zignorował.
- Co wiedziałem?
- Ma pan córkę. – mężczyźni zaczęli spacerować korytarzem.
- Córkę? – do Harry’ego nadal nie docierała ta wiadomość.
- Zaprowadzę pana do niej. Przez następne dni musi być na obserwacji. OIOM jest zatłoczony. Umieściłem ją w prywatnej sali. – tłumaczył medyk z uśmiechem na ustach.
- Co z Darcy? – Styles spojrzał na towarzysza, który w jednej sekundzie spoważniał, a jego uśmiech przerodził się w grymas.
- Przetoczyliśmy jej całą krew, jaką mieliśmy. Robiliśmy co w naszej mocy, ale wątroba przestała pracować. Wykrwawiła się. Przykro mi. – lekarz głęboko westchnął.
- Czyli co? – prychnął Haz. Przecież Darcy nie mogło nic się stać. Była silną kobietą.
- Panie Styles... – mężczyźnie wydawało się być to trudniejsze niż myślał. - ... bardzo mi przykro. Zmarła o godzinie 7. – wydusił z siebie.
- Nie Dar. – szepnął nerwowo Harry.
- Współczuje panu.
- Nie moja Dar. Nic jej nie jest. – powiedział chłopak. Lekarz jedynie pokręcił przecząco głową. – Powiedz, że nic jej nie jest! – Haz krzyknął, a jego głos pod koniec się załamał. Doktor zrobił krok do tyłu bojąc się reakcji 26-latka. - Powiedz, że się wykaraska. Chodźmy do niej. Już dobrze. – Szatyn zaczął gestować rękami.
- Panie Styles... – medyk wyciągnął w jego stronę rękę, a szatyn uniósł palec.
- Nie dotykaj mnie, tylko mów. – warknął Harreh, a w jego oczach zalśniły łzy – Powiedz, że nic jej nie jest.
- Bardzo panu współczuję. – powiedział szczerze doktor.
- Nie chcę twojego współczucia. – mruknął brunet i przysiadł na poręczy przymocowanej do ściany. Następnie schylił głowę w dół, a po jego policzkach popłynęły łzy. Mężczyzna w kitlu ponownie spróbował dotknąć jego ramienia, na co Harry uderzył go w rękę i spojrzał groźnie. Chłopak uniósł palec wskazujący, a medyk odsunął się.
- Panie Styles... – powiedział cichutko i tym razem złapał Styles’a za ramię. Szatyn dzielnie uniósł głowę, a na jego policzkach można było zauważyć mokre ślady.
- Zaprowadzę pana do córki. – Haz kiwnął głową i pociągnął nosem, ruszając za lekarzem.
- To tutaj. – po krótkim czasie doktor wskazał na otwarte drzwi. – Tam leży. – wskazał palcem.
- W czym? – zapytał zdezorientowany chłopak.
- Jest podłączona do respiratora. – medyk podszedł do dziecka, a zielonooki niepewnie za nim ruszył. – Nie jest jeszcze w stanie oddychać samodzielnie. Maszyna jej w tym pomaga. – kontynuował. – Odżywiamy ją przez kroplówkę. Wkrótce będzie silna i zdrowa. Ma pan pytania?
- Jak się czuje Darcy? – zapytał nieświadomy swoich słów. Doktor podszedł do niego i bez słowa wyjął mają latareczkę, którą zaświecił, zaglądając w zielone oczy.
- Podam panu lek. Lepiej się pan poczuje. – powiedział mężczyzna, jednak Harry mu przerwał.
- Nic mi nie jest. Głupie pytanie.
- W porządku. – doktor posłał mu lekki uśmiech i poklepał po ramieniu. – Położna zajrzy niedługo. – powiedział przy wyjściu. Lokowaty spojrzał w górę, ponieważ światło nad jego głową zaczęło migać.
- Jak długo ma jeszcze oddychać? – zapytał spoglądając na lekarza stojącego w drzwiach.
- Jakieś 48 godzin. Za wcześnie, by to stwierdzić. Gdy zacznie płakać, to znaczy, że najgorsze za nią. Pierwszy płacz to zawsze dobry znak. Do zobaczenia. – odpowiedział, a światło ponownie zgasło i się zapaliło.
- Będziecie ewakuowali pacjentów z powodu burzy? – Styles wskazał swoim palcem na światło.
- Huraganu. – dopowiedział doktor, a jego źrenice się powiększyły. – Można spekulować, że lepiej by było w Szpitalu Miłosierdzia albo Lindy Boggs. Ale to nic nie da. Niech pan czuwa przy córce. – medyk wyszedł z pokoju, a Harry rozejrzał się dookoła i podszedł do maszyny.
- Nie znam cię. – szepnął, patrząc na małą istotkę.

„ - Facet sięgnął po broń, więc zacząłem się z nim mocować. – zaaferowany Harry opowiadał, nie dając dojść do słowa swojej żonie.
- A to wszystko w biały dzień, na parkingu przed bankiem. – wtrąciła się Darcy.
- Też wolę rabować za dnia. – zaśmiał się ich przyjaciel, Louis. Na co jego dziewczyna Claire, klepnęła go w ramię.
- Kierowca wysiadł i biegnie w naszą stronę. A ja się bawię w „ kto pierwszy do spluwy”. Tymczasem kierowca nie złapał za broń... – kontynuował Styles.
- Tylko za pieniądze. – dodała Dar na co kolejni znajomi Stylesów – Perrie i Zayn – kiwnęli głowami. – W torbie sportowej.
- Złapał ją i wraca do auta, a ten w pończoszce na głowie wrzeszczy. – powiedział Harry, ale Darcy mu przerwała. Kolejni przyjaciele pary – Liam i Danielle – kiwali głowami, zafascynowani opowieściami.
- „ Larry, ani się warz!” – Darcy zacytowała mężczyznę, przyciszonym głosem, a wszyscy się zaśmiali.
- Kierowca Larry spływa w podskokach, ledwie wyjechał na ulicę, a tu mydelniczka wjeżdża mu w dupę. – Harry szeroko się uśmiechał, gestując rękami.
- Moje auto to nie mydelniczka. – warknęła Darcy.
- Jest malutkie. – powiedział chłopak w swojej obronie.
- Ale skuteczne. – żona spojrzała na niego.
- Ty dokończysz, czy ja? – zapytał Haz na co Dar się ucieszyła.
- Podeszłam do niego i potraktowałam go gazem. – powiedziała zafascynowana, a Claire zaczęła cichutko chichotać.
- To był lakier do włosów. żaden gaz. – dodał Harreh, na co kobieta spiorunowała go wzrokiem.
- Zwykły lakier! – pisnęła. – Oślepiłam go i nie mógł zwiać. Spisałam się. Zaraz potem przyjechała policja. – dodała i spojrzała czule na swojego, śmiejącego się męża. – Już na gotowe. – Haz przytaknął, co ona jeszcze raz potwierdziła.
- Tak się poznaliśmy. – Harry się uśmiechnął i pocałował Darcy, a wszyscy wybuchli głośnym „ awww”.


~~~~~~~~~
Tak, wiem rozdział miał być wczoraj, ale nie wyrobiłam się, za co strasznie przepraszam. Do następnego c;

7 komentarzy:

  1. Nie Darcy ;-------------------------;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarbie, rozmawiałyśmy już na ten temat xd

      Usuń
    2. POD PRYSZNICEM SIEDZI REZI A TU JEDNOROŻEC <3 ZAWSZE I WSZĘDZIE ^.^

      Usuń
    3. Błagam, nie przy ludziach ;-;

      Usuń
  2. Biedna :cc Czemu w każdym blogu kogoś uśmiercają? XD
    Zapraszam do mnie : http://kazda-ciemna-noc-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń